Po intensywnym zwiedzaniu i wylegiwaniu się na plaży nadszedł czas na odkrywanie smaków ;-) i wiecie co? jadłybyśmy cały czas, wcale się nie dziwimy, że meksykanki są takie obfite.
Ale przed lokalnymi specjałami oczywiście odkażanie. Salud, amor dinero :-D
W przydrożnych budkach zamawiamy quesadias ( placuszki z czym tylko zechcesz). Na ladzie wystawione są wiadra z różnymi salsami, mięsem i warzywami i można samemu komponować swój obiad za jedyne 17 pesos (ok. 4zł)!
Przy tej okazji damy wam przydatną radę- nie umiesz sprawnie jeść rękoma trzymaj przy sobie widelec;-) Sztućce dostaniesz tylko w restauracji.
Po obiedzie pora na deserek churrosy z czymkolwiek dusza zapragnie, do wyboru słodkie salsy.
Nooo i nadchodzi wieczór, a co za tym idzie chyba każdy się domyśla >:)
Zakupujemy tutejsze alkohole( rum i tequile) i integrujemy się z hostem i jego znajomymi - rozpoczynamy impreze w meksykańskim apartamencie z polsko-ukraińsko-canadyjsko-balgijską ekipą! Na zdrowie! ;))