Minęło 7 miesięcy od powrotu z małego raju na Ziemi - Meksyku. Każda z nas powtórzyła scenariusz z zeszłego roku, Tylda kontynuowała karierę stewardessy i w międzyczasie zdobyła tytuł mgr, Monia i ja kontynuowałysmy prace/ melanż i zdobyłyśmy umiejętność walki z efektami dnia poprzedniego - Monia na Majorce, ja na Malcie. W miedzyczasie życie dało mi jeszcze kilka innych cennych lekcji, niemiłosiernie kopiac mnie po d**ie przy każdej nadarzajacej sie okazji. Dziś spokojnie mogę powiedzieć, że ruszam w kolejna podróż z tyłkiem niczym ze stali :)
Jednak ta podróż jest zupełnie inna (nie mówię tu o stalowym tylku), przez studia i pracę ze starej ekipy ruszam tylko ja, ktora uległa bajecznie tanim biletom do Malezji.. nie mogąc patrzeć na uciekając sprzed nosa okazję zabieram spragnioną szlajania się z plecorem siostrę i ruszam w kolejna podróż życia, gdzie największym zagrożeniem stojącym na naszej drodze jesteśmy my same i ryzyko, że możemy nawzajem się udusić. Ale jak tego nie sprawdzimy to się nie dowiemy. Pierwszy etap podróży Poznań - Stolyca już za nami, kolejny Warszawka - Madryt właśnie w trakcie. Wierzcie lub nie nie doszło jeszcze do rekoczynow i tak trzymać ! ;)
P.S. Monia, Tylda wybaczcie! ;***