27 lutego Nepalczycy obchodzili święto Shivy.
Z racji tego, że byłyśmy akurat w Kathmandu ochoczo podążałyśmy za maaasą ludzi zmierzających do głównej świątyni, gdzie odbywały się wszystkie ceremoniały. Nie spodziewałyśmy sie aż takich tłumów! Wszędzie było pełno ludzi poustawianych w kilometrowe kolejki, a między nimi pałętali się pookaleczani bezdomni.
Dlatego, że jesteśmy "białe" policja wszędzie nas przepuszczała osobnymi wejściami. Trochę nas to dziwiło ale dlaczego nie skorzystać, skoro przed nami 5 km żywej kolejki;)
Święto Shivy to jedyny dzień w którym marihuana jest legalna. Na terenie świątyni wszędzie unosił się zapach palonego zielska, nawet zorganizowano "haszkomory", gdzie leżało pełno zjaranych ludzi.
Właściwie żadna z nas nie przygotowała się na to święto i tak dokładnie nie wiedziałyśmy o co chodzi w tym wszystkim.
Nad rzeką odprawiali jakieś ceremoniały nad zwłokami mężczyzny, gdzieś z boku siedział nagi koleś wysmarowany popiołem... Dla nas byl to totaly chaos, ale fajnie było być widzem tego całego "spektaklu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz