Dopiero 2 dni minęly jak jesteśmy w Polsce, a ja już kombinuję, gdzie by tu wyjechać;-)
Po długich oczekiwaniach na lot z Londynu, wieczorem wysiadłyśmy w Berlinie i tam też rozstałyśmy się z Dorotą. Razem z Tyldą wsiadłyśmy w busa i zmierzałyśmy prosto do Poznania, a przed Dorotą czekała tułaczka komunikacją miejską aż do samego Koszalina.
Wrażenia po wyprawie- niesamowite. Oprócz cieżkiego plecora, każda z nas wróciła z ogromnym bagażem doświadczeń, nowych znajomości i niezapomnianych przeżyć.
Meksyk pokazał nam swoją przyjazną stronę, ponieważ przez całe 5 tygodni żadne niebezpieczne czy przykre sytuacje nas nie dopadły. Wręcz przeciwnie, na swojej drodze spotykałyśmy samych pozytywnych i pomocnych ludzi. Głupi ma szczęście co nie;-)
Jesteśmy dozgonnie wdzięczne naszym hostom i ich znajomym, że nadali typowo meksykański klimat naszej podróży. Myślę, że najlepszym sposobem poznania kraju jest możliwiść życia wraz z tubylcami.
Z mojej strony to już wszystko i z niecierpliwością czekam na kolejną przygodę:-D . Mam cichą nadzieję, że za rok uda nam się ponownie wyruszyć, a na razie każda z nas musi wrócić do rzeczywistości i poogarniać własne sprawy.
A z racji tego, że w Europie rozpoczęła się wiosna i zaczyna robić się zielono to ja udaję się do Holandii radować się zielenią;-) Do usłyszenia :-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz