Po urodzinowej imprezie Erica, trudno nam się ogarnąc i wrócić do rzeczywistości. Nie mamy innego wyjścia jak stanąć na wysokości zadania i przynajmniej sprawiać wrażenie trzeźwych, ponieważ ok 11 przyjeżdżają po nas "Bliźniacy“ i ruszamy na wyspe-Cozumel. A dlaczego akurat tam, ponieważ gdy byłyśmy w Meridzie, u Daniela, tak się polubiłyśmy z Bliźniakami, że proponują nam weekendowy wypad w ich rodzinne strony, na Cozumel.
Mieszkamy w 4pokojowym mieszkaniu z basenem, jakże miła odmiana po spaniu na podłodze w kuchni;)
Myślę, że należał nam się odpoczynek po tak wyczerpującej wyprawie.
I tak całe 3 dni mijają nam na beztroskim lenistwie i zabawie. Jest to nasz ostatni weekend w Meksyku, więc staramy się nałapać jak najwięcej promieni słonecznych, aby nie dostać depresji w szarej, zimnej Polsce. Podróżujemy po całej wyspe i sprawdzamy, każde plaże
Na jednych uciekamy przed falami, bojąc się o wlasne życie, a na innych podziwiamy podwodny, koralowy świat.
W niedziedzielę postanawiamy bliżej przyjrzeć się morskiemu otoczeniu i wybieramy się na nurkowanie.
Na 7 osób mamy tylko jednego instruktora, więc sami możemy decydować gdzie płynąć i na co patrzeć- oczywiście w granicach odpowiedzialności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz