Lotnisko na którym: jeszcze przed wejściem sprawdzają paszporty i czy aby na pewno masz dziś lot, później przy check- in, później przy kontroli bagażu, później przy kontroli osobistej, później na bramce, za bramka i przy samolocie. Razem jakoś 7 razy? Tak dla pewności... Albo dla likwidacji bezrobocia;) W związku z czym cały proces trwa wieki. Jesteś na lotnisku 2 godz przed odlotem, masz czas na kanapkę i biegiem do bramki, która - uwaga nawet w przeogromnym Dubaju byłaby bliżej. Przez chwilę zastanawiałam się, czy samoloty stoją równolegle z terminalem... Ale nie, wszystko niby normalnie, ale o wiele dalej. W dodatku miny osób obsługujących, jakby pracowali za karę. Cudownie, jesteśmy przy bramce i... lot opóźniony... Koniec końców nawet o godzinę! - szkoda, że nie wiedziałyśmy tego biegnąc przez lotnisko...
Tymczasem siedzimy w samolocie i piszemy posty, żeby nadrobić zaległości i nieczego nie zapomnieć :) Na szczęście stewardesy już miłe, a ja przyglądam się swojej przyszłej pracy i uśmiecham do siebie - wybaczcie dziewcyny, musiałam :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz