niedziela, 2 marca 2014
Nepalskie drogi
Słynny już żart w Polsce "jadę sobie dziurami, a tu droga" w Nepalu nabiera zupełnie nowego znaczenia... Niekończące sie dziury, wyboje, kamienie, jakiś piach zamiast drogi to po prostu droga główna po której porusza się wszystko, co możecie sobie wyobrazić, a nawet więcej. Jadąc 7,5 h autobusem z Katmandu do Pokhary dosłownie wytrzęsło nam mózgi, a warto zaznaczyć, że było to tylko ok 200km. O ile w pierwszą stronę zniosłyśmy to dość dobrze, większość drogi przesypiając jak w kołysce, o tyle w drugą stronę było już zdecydowanie gorzej... Niekończący się korek wydłużył znacznie naszą podróż i uczynił ją niezwykle upierdliwą. Dzień był wyjątkowo ładny i ciepły, my natomiast spędziłyśmy go w autobusie... Od godziny 7 rano jednego dnia, do godziny 1 dnia następnego... Okazało się, że ulewne deszcze dnia poprzedniego zmyły zbocza i przysypały "lekko" drogi powodując ponad 10 godzinny korek. Dzięki takiej uroczej "obsuwie" czasu, do naszego hostelu dotarłyśmy gdy wszyscy spali, a pokoje były zajęte i tak oto siedzę na korytarzu owinięta śpiworem i piszę posta, w oczekiwaniu na lot, który mamy już za kilka godzin. No cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz