Już na lotnisku czeka na nas miła niespodzianka- jest ciepło, właściwie jest gorąco:-D
Za 64 peso dojeżdżamy do centrum Cancun i dalej udajemy się spacerkiem do naszego hosta.
Myślę że należy tutaj wspomnieć o jego przepięknym dwupiętrowym apartamencie zlokalizowanym w samym centrum i dodatkowo z niesamowitym widokiem na całe miasto. Czy jesteśmy w czepku urodzone? chyba tak;-)
W tym roku nie robiłyśmy żadnego planu podróży ponieważ w Indiachnasal dopracowany harmonogram legł w gruzach. Kolejnego dnia po prostu ruszamy odkrywać Cancun.
W lokalnym markecie kupujeny alkohol ( no bo przecież należy odkażać organizm, aby żadna klątwa Montezumy nasz nie dopadła) i udajemy się na plażę.
Po 10-ciu min spaceru minełyśmy z 3 znaki ostrzegające przed krokodylami -serio?!
Noo i jest nasz mały raj - playa las perlas ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz