Podczas gdy Monia i Dori smażą się w najlepsze, ja smaruję się nerwowo filtrem 50+ po każdym wyjściu z wody. W efekcie z plaży po południu schodzą dwie murzynki i albinos. Taki już mój los białej twarzy ;)
Wracając do tematu plaży, niby jak każda inna, a jednak ma swój niepowtarzalny urok. W przeciwieństwie do plaży w Cancun za plecami nie mamy wielkich molochów hotelowych, a jedynie palmy i klimatyczne chatki ratowników.
Linia brzegowa jest natomiast na tyle długa, że można odnieść czasem wrażenie, że jest się na niej samemu, a morze należy tylko do nas.
Kubańczycy znaleźli również sposób, by zarobić na bezradnych turystach - ściągając kokosa z drzewa znajdującego się za ich plecami i sprzedając go - generując tym samym 100% zysku. Nam udało się uhandlować 1 peso za koksa, za samą inicjatywę i ... Słomkę w zestawie ;)
Po powrocie do naszego lokum zastanawiamy się nad planem na kolejne dni. Obecne warunki bardzo nam odpowiadają, jednak zdają się nie do końca być na naszą kieszeń. W Indiah za równowartość jednego noclegu tutaj byłyśmy w stanie przeżyć czasem nawet kilka dni. Plan jest więc prosty, cokolwiek, byle taniej. Jeśli nie wytargujemy 2/3 obecnej ceny jutro czeka nas tułaczka z plecakami. W pokoju przygotowujemy potrzebne pieniądze oraz "przemowę" z jaką będziemy się starały wywrzeć wrażenie zdeterminowanych do zmiany noclegu. Wspólnymi siłami przekazujemy informacje w lokalnym języku - jedynym jakim posługują się właściciele domu. Niestety Pan domu tłumaczy, że jedyne ile może zejść z ceny to połowa naszej propozycji. Rozczarowane, grzecznie dziękujemy i wracamy do siebie, by obgadać plan awaryjny. Oczywiście nie chce nam się pakować i zmieniać pokój, ale słowo się rzekło... Ustalamy plan działania, a pakowanie zostawiamy na rano (podświadomie chyba nadal wierzymy, a nuż zmienią zdanie...) I cóż - wiara chyba czyni cuda, bo po jakimś czasie puka do nas właścicielka i mówi, że możemy zostać za cenę która nam odpowiada! Radość pomieszana z zaskoczeniem, niedowierzaniem oraz ulgą, że można odwlec pakowanie i tułaczkę o kilka kolejnych dni, a przy okazji dużą oszczędność jest nie do opisania;) uff. W tym roku jesteśmy na prawdziwych wakacjach, a szczęście dalej nam sprzyja;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz