niedziela, 1 marca 2015

2. Pierwsze wrażenia

Już pierwszego dnia Kuba zaspokoiła nasze oczekiwania a że apetyt rośnie w miarę jedzenia to czekamy co przyniosą kolejne dni :-)
Okazało się że mieszkamy nad samym Malacon ( droga nad brzegiem morza prowadząca do starej Havany).



Zmierzając do starej części miasta zrobiłyśmy chyba z 1000 zdjęć samochodów-właściwie to  dalej powiększamy tę kolekcję,  w tym miejscu jest to tak autentyczne że nie możemy oderwać oczu i aparatów od każdego przejeżdżającego auta.



  A co do Havana viejo( stara część) totalnie zawładnęła naszymi sercami,  wzdłuż plątaniny  kolorowych uliczek roznosi się latynoska muzyka i dym z kubańskich cygar. 




Wszystkie z dróżek mają swój niepowtarzalny klimat i zaskakujące widoki np sklepy w których bardzo trudno coś kupić, swoje plany obiadowe raczej podporządkowujesz temu co akurat rzucą na ladę a nie swoim zachciankom.  Swoją drogą jest to świetny sposób na zlikwidowanie jednej z chorób cywilizacyjnych -szerzącej się nadwagi.


   Zwiedzanie wzmożyło w nas apetyt a więc nieświadoma niczego wyciągnęłam jabłko i nagle każdy przechodzień zaczął łapczywie na mnie patrzyć a raczej na to co miałam w ręku. Co odważniejsi i zamożniejsi pytali się gdzie je kupiłam, okazało się, że na Kubie jabłka to produkt luksusowy i trudny do zakupienia. Zdesperowana Kubanka szła za mną 3 min i krzyczała że mam oddać jej owoc.
Jeżeli planujecie pobyt tutaj radzę zakupić nasze lokalne jabłka i uszczęśliwić Kubańczyków, przy okazji może być to karta przetargowa przy uzgadnianiu ceny noclegowej w casa particular. Na pewno spojrzą na nas łaskawszym okiem - bo człowiek najedzony to człowiek szczęśliwy, noo nie;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz